HISTORIA RASY
ANATOMIA RASY
WZORZEC RASY
METRYKA
RODOWÓD
FAZY ROZWOJU
ABC OWCZARKA
OBLICZA OWCZARKA
ŻYWIENIE
PORADY
ZDROWIE
GALERIA
PRASA - HISTORIA
Herpeswiroza u psów

W ostatnich latach coraz częściej obserwujemy przypadki zakażenia herpeswirusem psów typu I. Niewątpliwie jest to związane nie tylko z lepszymi metodami diagnostycznymi oraz zwiększoną świadomością hodowców i lekarzy weterynarii, lecz również łatwością w rozprzestrzenianiu się zakażenia dzięki stosunkowo swobodnemu transportowi zwierząt. Aby łatwiej zrozumieć problem zakażenia tym wirusem, powinniśmy go lepiej poznać. Rozgryzanie problemu zaczniemy od psów dorosłych.

Jak już wspomniałam chorobę wywołuje wirus opisywany akronimem CHV-1, od angielskiej nazwy canine herpesvirus 1. Zarazek ten nie lubi środków dezynfekcyjnych i wysokiej temperatury, czyli jest stosunkowo wrażliwy. Niestety pomimo tego, bardzo łatwo dochodzi do zakażenia, gdyż przenosi się poprzez bezpośredni kontakt z zakażonym, nierzadko bezobjawowo, psem. Mówiąc bezpośredni kontakt mam na myśli nie tylko krycie. Niestety wirus rozprzestrzenia się także drogą kropelkowa (poprzez układ oddechowy i pokarmowy), gdyż jest obecny w wydzielinie nosa lub gardła. Cóż… wystarczy że psy wzajemnie liżą sobie noski, kichają na siebie czy korzystają ze wspólnej miski i…

Zakażeniu czasem towarzyszy miejscowa infekcja dróg oddechowych, zapalenie tchawicy lub oskrzeli, niekiedy mogą pojawić się zmiany na błonie śluzowej narządu płciowego psa lub suki w postaci zaczerwienień, zapaleń czy grudek. Najczęściej jednak zakażenie przebiega bezobjawowo. Wirus po dostaniu się do organizmu powoduje tzw. zakażenie latentne, czyli infekcja manifestuje się tylko obecnością materiału genetycznego wirusa w zwojach nerwowych, nie dając żadnych symptomów choroby. W przypadku jednak, gdy dojdzie do obniżenia odporności (podróż, wystawa, cieczka, krycie, leczenie „sterydami”itp.) wówczas zakażenie latentne jest przerywane i wirus namnaża się, a następnie przedostaje do wydzielin jamy nosowej, jamy ustnej czy narządu płciowego i tym samym pies staje się źródłem zakażenia dla innych psów i suk. Żeby łatwiej zrozumieć ten proces przypomnijcie sobie Moi Drodzy taką wątpliwą ozdobę u nas, u ludzi, jaką jest opryszczka, to właśnie zakażenie herpeswirusem, tyle że ludzkim (psi jest dla nas niegroźny). Ten swędzący, bolący wykwit na ustach pojawia się, gdy odporność naszego organizmu spada, a wirus dostaje sygnał do namnażania się i „wysiewania się” – tak więc wtedy unikajmy całowania się. Tyle, że my to widzimy u siebie, usta rzucają się w oczy, nawet jak oblepimy się cudownymi plastrami, a u psa… cóż, czasem na błonie śluzowej pochwy lub prącia widać drobne grudki, jakby wypełnione przezroczystym płynem, to właśnie zmiana jaka towarzyszy namnażaniu i przyczynia się do rozprzestrzeniania się wirusa. I teraz bardzo ważna rzecz!!!! Grudek nie usuwamy!!! Wiem, że wielu moich kolegów po fachu z radością chwyta za skalpel, azot lub kauter i beztrosko rżnie grudki, najczęściej na psich prąciach, bo tam jest łatwy dostęp… bo komu się chce zaglądać głęboko w pochwę. (Dlaczego lekarze weterynarii to robią, nie pytajcie… każda odpowiedź jaką sobie wymyślicie pewnie będzie dobra, ja mam swoją teorię… ale nie powiem.). Po pierwsze to nic nie daje, kto ma opryszczkę wie, drapanie nie polepsza a pogarsza sprawę, grudki i tak pojawią się na nowo, bo tak to już jest w naturze wirusa. Po drugie, kaleczenie błony śluzowej prącia jest co najmniej nieetyczne – utrudnione gojenie (rana kisi się w worku napletkowym), bolesność i potencjalne miejsce infekcji bakteryjnej lub grzybiczej. Zwykle gdy hodowca pytał mnie o taką interwencję, a był to mężczyzna, zadawałam jedno jedyne pytanie… „a pan by chciał, żeby tak panu po przyrodzeniu skalpelem?” (w przypadku pań było inne pytanie, sedno pozostaje takie samo – nie czyń psu co tobie niemiłe).

Ale wróćmy do tematu… Dla szczeniąt powyżej 4 tygodnia życia oraz psów dorosłych i suk niebędących w ciąży zakażenie tym wirusem nie jest groźne, ot od czasu do czasu pies pokicha, pocharczy czy pokaszle, czasem może dojść do wypływu z pochwy lub prącia, ale zwykle te objawy nie wymagają interwencji lekarskiej. Ba, czasem w ogóle są niezauważone przez właściciela! Problem pojawia się gdy mamy do czynienia z suką ciężarną lub nowonarodzonymi szczeniętami.

Herpeswiroza jest chorobą śmiertelną dla płodów i noworodków. W przypadku tych pierwszych dochodzi do zakażenia śródmacicznego, w drugim zaś noworodki zarażają się od psów dorosłych poprzez kontakt z wydzieliną dróg rodnych lub od innych szczeniąt drogą kropelkową. W przypadku zakażenia suki ciężarnej wirus dociera do łożyska powodując m.in. martwicę łożyska, zaburzenia w krążeniu łożyskowym co z kolei prowadzi do obumarcia płodów, skutkiem czego jest ronienie lub rodzenie martwych szczeniąt. U szczeniąt poniżej 4 tygodnia życia dochodzi do uogólnionej infekcji, a szczególnie szybko objawy widoczne są u szczeniąt osłabionych, odrzucanych przez sukę, zaniedbanych, niedożywionych i niedogrzanych. Wirus namnaża się bardzo szybko atakując m.in. mózg. Pierwsze objawy zakażenia maluszków nie są typowe dla choroby: szczenięta przestają ssać, gorączkują, płaczą, mogą mieć wzdęte i bolesne brzuszki, niekiedy obserwujemy luźne stolce żółto-zielone, czasem podbarwione krwią, wymioty. Z czasem pojawiają się objawy nerwowe, na skórze zaś wybroczyny lub wysypka. Zwykle szczenięta padają w ciągu pierwszych 2 dób, nierzadko hodowca traci cały miot, a to co przeżyje jest słabsze i gorzej się rozwija (uszkodzenie nerek, płuc czy móżdżku).

Przyjmuje się, przynajmniej tak mnie uczono, że suki, które przechorują, kolejne mioty odchowują bez problemów. Trudno polemizować z tą uwagą, gdyż bardzo rzadko mamy możliwość zdiagnozowania czy faktycznie powodem utraty miotu było zakażenie herpeswirusem (a co jeśli przyczyna była inna?). Ani psa ani suki nie zbadamy dobrze, gdyż jak powiedzieliśmy sobie to na początku – wirus wysiewa się okresowo i trudno złapać go na gorącym uczynku, a przeciwciała utrzymują się surowicy około 8 tygodni. Ponadto stwierdzenie obecności przeciwciał w surowicy dorosłego psa nie upoważnia do uznania, że wirus przyczynił się do zaburzeń w rozrodzie, między innymi dlatego, że reaktywacja zakażenia latentengo jest już z reguły niegroźna dla szczeniąt. Jeśli zaś potwierdzi się znaczny wzrost miana przeciwciał to możemy brać pod uwagę niedawne zakażenie, które i owszem jest groźne dla maluchów.
Najwięcej odpowiedzi daje nam szybkie zbadanie pośmiertne poronionych płodów lub padłych szczeniąt… i w tym cały ambaras, bo zwłoki należy jak najszybciej dostarczyć do zakładu patologii na sekcję, nie należy mrozić ani przechowywać zwłok na później, gdyż może to mieć wpływ na interpretację wyników badania. Ponadto nie każdy lekarz weterynarii potrafi dobrze zrobić sekcję, o potwierdzeniu obecności wirusa w komórkach nie wspomnę (hodowla komórkowa, immunofluorescencja, badanie serologiczne)… tak więc może lepiej zorientować się w terenie gdzie jest najbliższy „weterynaryjny zimny chirurg” i stosowne laboratorium?

Tak więc gdy nie wiemy czy suka utraciła miot na wskutek zakażenia herpeswirusem proponuję, zrobić to co w przypadku każdej innej hodowlanej, cennej suki – szczepienie! Szczepionka jest bezpieczna, od lat stosowana przede wszystkim w krajach Europy Zachodniej. Kochani, pozwólcie, że nie będę rzucać nazwy preparatu, bo mnie ktoś obedrze z ostatnich piórek… poza tym, chyba mi nie zapłacą za reklamę. A w ogóle, przecież już tą szczepionkę znacie! Profesor P.G.G.Jackson, w podręczniku „Położnictwo Weterynaryjne” podaje: szczepionka służy do zapobiegania upadkom, występowania objawów i zmian chorobowych u szczeniąt. Sukom podajemy szczepionkę podskórnie dwa razy: pierwszy raz podczas fazy estrus cyklu jajnikowego (rui właściwej), najlepiej w okolicach krycia lub na około tydzień po kryciu; drugą dawkę podaje się na około 1 – 2 tygodni przed spodziewanym porodem. Powyższy program szczepienia należy powtarzać przy kolejnych kryciach gdyż szczepionka nie daje trwałej odporności. Chronimy płody i noworodki, nie zaś cała resztę naszych milusińskich, nawet nie matkę.

Nie ma innej możliwości zapobieżenia zakażeniom płodów i noworodków, nie ma leczenia przyczynowego, można co najwyżej łagodzić objawy. Nie ma możliwości zapobieżenia rozprzestrzenianiu się wirusa między dorosłymi zwierzakami, chyba że je zamkniemy na cztery spusty, a na wystawach psy będą chodzić w kombinezonach dla kosmonautów. Również inseminacja nie eliminuje ryzyka zakażenia, może je co najwyżej zmniejszyć – najmniejsze ryzyko jest przy inseminacji nasieniem mrożonym w ciekłym azocie, bo jak na wstępie pisałam – wirus Herpes jest wrażliwym zarazkiem.
I co warto pamiętać… czasem tak hodowcy z radością złośliwą obrzucają się błotem – kto zawinił, czyja suka, czyj pies. Ludziska Kochane, nie ma sensu się kłócić, to już nie ma znaczenia i tak nie dojdziecie do prawdy, a skrzywdzić człeka poczciwego można. Panie i Panowie hodowcy szczepcie swoje suki i już.

Opracowanie Dr n. wet. Małgorzata Klimowicz-Bodys
© Klub Owczarka Niemieckiego, Realizacja: MetSoft